Szybki kontakt:

+48-517 468 250

Biuro:

ul. Kościuszki 54, pok.31144-200 Rybnik

Blog o efektywności energetycznej

Do dzisiaj...

Do dzisiaj wszystkie "duże" (tzn. niebędące MSP) przedsiębiorstwa, działające na terenie UE powinny mieć już wykonany pierwszy obowiązkowy okresowy audyt efektywności energetycznej. Takie zapisy znalazły się w Dyrektywie EED (2012/27/UE) jako wytyczne dla Państw Członkowskich UE. W Polsce, tradycyjnie, wspomniana dyrektywa nie doczekała się transpozycji do porządku prawnego, która miała nastąpić do 5 czerwca 2014 roku. W efekcie już dwa razy zostaliśmy napomniani przez Komisję Europejska w związku z opóźnieniami we wdrażaniu zapisów dyrektywy.

Zamieszanie w temacie jest dość duże. W II połowie 2015 roku wzrosło zainteresowanie usługami audytów energetycznych przez duże przedsiębiorstwa, ale było to w większości przypadków zainteresowanie pozorne. Wszystkim "dzwoniło", że jest jakiś "obowiązek" w związku z czym organizowano przetargi, konkursy ofert, prowadzono negocjacje, aby tanio wykonać usługę teraz lub zabudżetować odpowiednie kwoty na przyszły rok. Po rozpoznaniu sytuacji prawnej (ograniczającego się najczęściej do wysłuchania opinii audytora w tej sprawie) tematy zazwyczaj były odkładane na bliżej nieokreśloną przyszłość, gdy prace nad nowelą ustawy o efektywności energetycznej nabiorą tempa i pojawi się realne widmo kar za zlekceważenie obowiązku. No cóż, przykład idzie z góry - dokładnie tak działało Ministerstwo Gospodarki w sprawie tej Dyrektywy.

Często pytają Państwo emailowo i telefonicznie czy jest czy nie ma obowiązku audytowego. Staramy się odpowiadać i wyjaśniać ten skomplikowany stan przejściowy zgodnie z najlepszą naszą wiedzą, ale nie są to interpretacje wiążące. Jesteśmy przecież energetykami a nie prawnikami. A stan prawny na dzień dzisiejszy jest skomplikowany - z jednej strony jest Dyrektywa 2012/27/UE, w której jest wpisana data 5 grudnia 2015 jako termin wykonania pierwszego okresowego obowiązkowego audytu energetycznego dużych przedsiębiorstw. Dyrektywa ta miała być transponowana do polskiego prawa do czerwca 2014 i Komisja Europejska już dwukrotnie upomniała Polskę, za opóźnienia w jej transpozycji. Przedsiębiorcę działającego w Polsce obowiązuje bowiem polskie prawo, a nie dyrektywy unijne. Na naszym krajowym podwórku mamy już dość dojrzały projekt nowelizacji ustawy o efektywności energetycznej, ale nie trafił on jeszcze z Ministerstwa Gospodarki do akceptacji Rządu i do Sejmu. W tzw. międzyczasie zakończyła się kadencja Sejmu, jest nowy Rząd i nowe koncepcje w sprawie realizacji polityki energetycznej. Trudno dziś przewidzieć ile potrwa zanim nowy minister zapozna się ze stanem prac i czy nie zechce wnieść zmian do projektu oraz kiedy uruchomi dalszą procedurę legislacyjną. Wydaje się, że szanse na ustawę są mniej więcej w 2 kwartale 2016, ale możliwe są zarówno wcześniejsze jak i znacznie późniejsze terminy. Nieciągłość systemu białych certyfikatów wynikająca z braku przepisów powinna raczej skłaniać do szybkich działań, ale krajowi politycy, niezależnie od opcji, są nieprzewidywalni i beztroscy nie tylko w tej dziedzinie.

W projekcie ustawy (zapoznaj się z tekstem) przewidziano kary w wysokości do 5% przychodów za brak realizacji obowiązku audytowego. Mimo, ze data obowiązku pozostanie przepisana z dyrektywy to kary naliczane przed wejściem ustawy w życie byłyby bezprawne. Przychylam się tezie, że obowiązek istnieje, bo przedsiębiorcy są o nim poinformowani dzięki Dyrektywie EED, ale jest on nieskuteczny w egzekucji - stanie się takim dopiero po transpozycji dyrektywy w ustawie o efektywności energetycznej.

Nie zachęcam jednak do lekceważenia sprawy. Liczba podmiotów, które są w Polsce zobowiązane do przeprowadzenia audytu jest duża - ponad 2000 firm. Wiele z nich przyjęło strategie na przeczekanie ograniczając się do zebrania ofert na audyty. Przeprowadzenie audytu wymaga czasu - nie jest to usługa, którą można zrealizować w kilka dni. Ilość doświadczonych audytorów nie wzrośnie z dnia na dzień - moce przerobowe są ograniczone. Może więc dojść do sytuacji, że tuż po ogłoszeniu przepisów ceny usług znacząco wzrosną, a audytorzy będą wybierać w pierwszej kolejności te projekty, które są dla nich najciekawsze lub najbardziej opłacalne. Skutek dużego popytu przy ograniczonej podaży. Do tego pojawi się ryzyko wykonywania usług przez podmioty przypadkowe, korzystające z fali popytu i związane z tym zjawiskiem niezadowolenie Klientów z jakości przeprowadzonych analiz. Bo w audycie energetycznym chodzi o realne pieniądze - o wskazanie oszczędności, które są w zasięgu Państwa ręki. Zamiast tego możecie jednak dostać jedynie nikomu niepotrzebny papier, który co prawda potwierdzi wykonanie kolejnego biurokratycznego obowiązku ale poza tym utwierdzi Was w błędnym przekonaniu, że niczego nie można poprawić oraz że i tak wszystko sami wiecie najlepiej...